wtorek, 28 kwietnia 2015

#36 Lecznica

"Dobroć bierze się z wnętrza..."



Oh to będzie kolejny ciężki dzień. Praca w lecznicy nie jest łatwa. Trzeba pomagać ludziom w problemach, często pomagać im funkcjonować, pocieszać chorych a także ich rodziny. Mimo to ja bardzo lubię tą pracę. Czuję, że takie jest moje przeznaczenie. Muszę pomagać.
- Doktorze Furman.
- Tak słucham siostro Grażyno.
- Mam dla pana listę pacjentów szczególnej troski na dziś.
- Proszę pokazać.
- O to ona.
- Mhm dobrze Wodecki, Rynkowski, Krawczyk, Kozidrak i standardowo pani Susłak. Zajmę się nimi.
- Dobrze panie doktorze. Miłej pracy.
- Tobie również Grażynko.
Ojejku to będzie jednak cięższy dzień niż zakładałem. Zajrzyjmy najpierw do Kozidrak, potem to już będzie z górki.
- Witam pani Kozidrak.
- O dzień dobry doktorze ajajaj
- Jak się pani czuje?
- Źle, wszystko boli.
- Ale co konkretnie?
- Nie wiem nawet to chyba starość.
- No pani Kozidrak na pewno młodość to nie jest.
- Chyba umrę.
- Spokojnie, nie jest tak źle. Wyniki ma pani dobre więc proszę myśleć pozytywnie.
- Aj ale boli.
- Jest pani obolała po gorączce. Podajemy pani leki, niedługo będzie lepiej.
- Nie ufam lekarstwom.
- To radzę im zaufać. Będzie dobrze.
- Oj pewnie nie.
- Myśleć pozytywnie pani Kozidrak. Pozytywnie. Ja muszę iść. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia panie doktorze.
O rany. Właściwie to nic jej nie jest a jest najbardziej marudną pacjentką. Ale i takich ludzi trzeba znosić. Teraz obskoczę Wodeckiego, Rynkowskiego i Krawczyka. Z nimi to raz dwa. Rynkowski ma trochę urojenia, ale znośnie. Rokuję poprawę.
- Witam panie Wodecki.
- O witam panie doktorze.
- Gdzie ma pan termometr?
- Gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie.
- Panie Wodecki.
- No dobrze. Dziś no wie pan tam gdzie nie pachnie fiołkami.
- Rozumiem. Sprawdzimy temperaturkę.
- I jak?
- No trochę spadła. 37.2
- A no to dobrze. Kiedy wyjdę?
- Jeszcze nie wiem pewnie niedługo. Do zobaczenia panie Wodecki.
- Dobra, widzimy się w Chałupach!
To jest pacjent! Dobra to teraz Rynkowski.
- Witam panie Rynkowski.
- Dzień dobry.
- Jak tam zdrówko?
- Chyba lepiej.
- Oj widzę, że rozwolnienie. Zawołam siostrę żeby oprzątnęła.
- Dziewczyny lubią brąz. Prawda?
- Tak, tak panie Rynkowski. A słońce o tym wie.
- Dokładnie. Za ile będzie siostra?
- Chwileczkę. Już idzie ale jest na drugim końcu lecznicy.
- Idzie siostra z daleka.
- Na nikogo nie czeka.
- A doktorze łaskawy, przynieś mi oranżady!
- Nie wolno panu oranżady na rozwolnienie. Ja będę już szedł. Do widzenia.
- O nie nie nie. Przynieś mi oranżady.
- Nie ma mowy panie Rynkowski. Do widzenia.
- No dobrze trudno. Do widzenia.
Jeny co za śmierdzący pacjent. On chyba naprawdę wierzy, że dziewczyny lubią brąz. hahahaha
- Witam panie Krawczyk.
- O witam panie Furman.
- Dobrze się pan dziś czuje?
- Wie pan, Zasadniczo to tak.
- I co warto było skasować te kilka bryk?
- Nie żałuje dziś. Chciałem mieć więcej wiary.
- Czuje od pana dym. Czy pan palił?
- Zgrałem tysiąc talii kart, które lubią dym.
- Nie wolno panu palić. Miał pan przebite płuco. Może się nie zagoić w pana wieku.
- Proszę pana ja chciałem być marynarzem na testach pływackich wyrobiłem sobie płuca i nawet przebite są silne.
- Tak czy siak nie wolno panu palić. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Do widzenia.
- Byle było tak. Do widzenia panie doktorze.
Teraz muszę odwiedzić panią Susłak. Z nią niestety sobie nie porozmawiam. Zobaczę po prostu co u niej. Nie wiem kiedy ona umrze. Biedna cały czas się męczy. Powinienem ją uśpić ale nie mogę tego zrobić. To zbyt trudne. Budowniczy powinni ją od nas zabrać. Oby to się stało ja jestem bezsilny chodź bardzo chciałbym jej pomóc. Nie mogę o tym mówić. Ale może ty pomożesz pani Susłak?