niedziela, 26 kwietnia 2015

#34 Proza

"Są rzeczy nieuniknione w rzeczywistości..."



- Maurycy! Czas wstawać, już świta!
- Roz, jeszcze chwileczkę.
- Nie, nie. Nie możesz się dziś spóźnić.
- Pójdę troszeczkę szybciej.
- Wstawaj leniuchu!
- O rety kotlety no już dobrze. Zrobisz mi śniadanko?
- A co chcesz?
- Chleba z szynką i jakiejś przyprawy daj na szczęście.
- Dobrze 
- Kocham cię Rozalciu.
- No ale wstawaj wstawaj.
- Aaaaaa niech się przeciągnę.
- No, to ja idę do kuchni.
- Dobrze Rożku.
Jak ja nie lubię wcześnie wstawać. Zawsze z przyjemnością został bym w łóżku. Ale nie ma tak dobrze trzeba pracować. Bez pracy nie ma żetonów, a bez żetonów się długo nie uciągnie. Nie ma nic za darmo. Chcesz coś za darmo? Zapomnij! Tak to już wszystko jest skonstruowane. Zarabiasz żeton żeby go wydać dzięki czemu ktoś inny zarabia żeton. To je rynek. Proste zasady. Tylko to wczesne wstawanie blee. I co dzień to samo. Wstaję chodź nie chcę, sikam bo muszę, myję się bo nie lubię smrodu, jem bo bym zmarł sobie inaczej i wychodzę do pracy całując ukochaną w policzek, żeby ją pocieszyć przed ciężkim dniem spędzonym na pracach domowych, które ja wykonuję tylko w sobotę a ona cały czas. Szacun.
- Śniadanie gotowe Maurycy!
- Och jak wspaniale, jeszcze tylko raz do czystego i idę!
- Dobrze, dobrze. Kawka czy herbatka?
- A mleczko jest?
- Jest!
- To chce mleczko
- Dobrze Maurycy, ale pospiesz się!
- Przecież już.
- Ręce umyj!
- Kochanie proszę cię. Nie mam 5 lat.
- Oj przepraszam przepraszam.
- Nie szkodzi
- Podgrzać Ci to mleko!
- Nie krzycz już tu jestem.
- Oj nie zauważyłam.
- Hahaha. Nie musisz podgrzewać.
- No to dobrze, siadaj i jedz szybko.
- Jak najszybciej potrafię.
- Żebyś się tylko nie spóźnił.
- Nie ma mowy o spóźnieniu. Haps Haps Haps i zjedzone!
- Ale jesteś szybki! No teraz migiem do pracy.
- Sium, już lecę! Pa kochanie! Cmok
- Pa! Miłej pracy!