Od niepamiętnych czasów ludzie w fortecy nie znosili obcych. Wrota były szczelnie zamknięte, strażnicy pilnowali aby nikt niepożądany nie dostał się do środka. Blokowanie wejścia stało się więc czymś w rodzaju tradycji tudzież obrzędu. Każde z czterech wejść jest swojego rodzaju fosą. Przed pierwszymi drzwiami stoją strażnicy przeprowadzający wstępną kontrolę. Wpuszczają znajomych forteczan i ludzi wyglądających po prostu porządnie. Po przejściu tych wrót przechodzi się do pomieszczenia, w którym kontrola jest dokładniejsza. Mieszkańcy muszą okazać swoją legitymację fortecznika a obcy zostają dokładnie sprawdzeni i wyselekcjonowani tak by w fortecy nie było nie bezpiecznie i nie spadł poziom jakości dobrobytu mieszkańców. Oczywiście w praktyce system ten jest felerny i właściwie to przed niczym nie chroni bo nie ma żadnego testu czy legitymacja jest prawdziwa co znaczy, że może ją sobie napisać każdy i wejść do fortecy jako mieszkaniec wnosząc tam co tylko chce. Bez legitymacji jest trudniej ale wystarczy wyglądać schludnie. System ten działa więc tylko na niechciane jelenie, które z racji swojej kopytności nie są wstanie wypisać sobie fałszywej legitymacji i po prostu ciężko się takiemu jeleniowi zakamuflować z tym jego porożem. Raz jeden wlazł ale to był dobry jeleń, robił świetne dowcipy. Szedł pochód pogrzebowy a jeleń podchodzi i mówi "hola hola! Gdzie się państwo tak spieszą? Proszę się rozejść, to się nie uda." I wszyscy beka normalnie jeleń sobie robił jaja z pogrzebu. Ale najlepiej było jak wszedł do sklepu co tam śrubki i takie inne pierdółki sprzedają i mówi "Poproszę gwoździa" sprzedawca mu dał a on wyszedł. I nagle gościu włącza syrenę alarmową zlatują się straże i się robi niezły raban, ścigają jelenia, zatrzymują, walą nim o glebę a jeleń "Phrrrr" no to ci nie wiedzą co się dzieje jak on chciał kupić gwoździa jak nie umie ludzkiej mowy. Jeleń dalej grał, że nie umie i oskarżyli tego sklepikarza, że jest jeleniosceptykiem i specjalnie mu podrzucił gwoździa żeby go wrobić w kradzież i sprawić mu kłopoty. No miał jeleń mistrza. To by w ogóle długo opowiadać co on tam odwalał. Nawet dzieci straszył po nocach, że niby poroże na ścianie u ich dziadków oto jego i on się teraz mści za to, i że zje albo pogryzie. Dzieci płakały w całym mieście a jeleń bekę miał.