środa, 8 kwietnia 2015

#17 Nadzieja

"Po nadziei przychodzi rozpacz, potem już tylko szczęście..."



Będę prawie szczera. Długo chodziłam zbłąkana po zaginionych lasach i polach pełnych tej pieprzonej zaklętej niepewności. Dawałam sobie jakoś radę ale drugiego dnia mojej wędrówki doszło do mnie, że to już traci sens. Wtedy zaczęłam myśleć yyyy cofnij pierw w sumie zjadłam upolowanego jelenia byłam tak głodna, że zjadła bym konia z kopytami a jelenie też są duże, kopyta zostawiłam nie chciałam się objadać.
I teraz nadeszła kolej na moje myślenie. Uświadomiłam sobie, że przecież jestem w pidżamce. No i wtedy mnie przeszła taka rozterka, że może ja śpię ale się okazało, że nie. No to sobie tak dalej chodziłam no i szukałam miejsca, w którym będę szczęśliwa. Nie pamiętałam kompletnie od czego właściwie zaczęła się ta moja wędrówka. Moja hipoteza jest taka, że ktoś mnie porwał a potem jednak nie chciał to zostawił gdzieś jeszcze jak zasnęłam i się obudziłam już na tym polu. Już byłam spocona wtedy. Bo to raz słońce raz noc człowiek jest roztargniony. W dzień podczas tych przygód nie działo się nic bo właściwie tylko sobie szłam przed siebie. Widoki poza fortecą są bardzo piękne, ciężko oderwać wzrok od tych śliczności. Na szczęście zawsze ubieram pod pidżamę sweter taki cieplejszy na noc więc zmiany temperatury nie były mi straszne. No i nadchodziły noce. I wtedy co to się nie działo. Byłam oczywiście sama. I tu wtedy w nocy jak zwierzyna nocna nie zaczynała pląsać jak one się zaczynały przechadzać, szukać tego pożywienia, które jedzą to po prostu no mi się nie nudziło. To się uciekło przed jakimś jeleniem, to się jakiegoś upolowało. He he potem sobie założyłam poroże na głowę z jednego jelenia i tak chodziłam nocami niektóre jelenie mnie myliły z ładną łanią i się zaczynały podchody i harce a ja mówiłam hola hola jeleniu to tak nie będzie, to się nie uda. A jelenie w tedy, że czemu. A ja tłumaczyłam, że ze mnie taka łania jak z niego rumak. I jelenie wtedy takie zawstydzone odchodziły. Śmiać mi się z nich chciało i trochę było smutno no bo się chłopaki nie potrzebnie starali no ale przecież co by w fortecy powiedzieli jak by to jakoś wyszło, to nie po myśli budowniczych. Specjalnie umieścili jelenie poza fortecą przecież. No i się tak błąkałam kupę czasu aż w końcu znalazłam swoje szczęśliwe miejsce, tutaj w fortecy. Tu jest szczęście o tak. Myślę, że każdy się ze mną zgodzi. Nie możliwe, żeby tylko jedna Nadzieja tak uważała.