piątek, 1 maja 2015

#38 Dyliżans

"Proste marzenia a tak trudne do spełnienia..."




Mam takie marzenie. Chwila tylko pójdę po parówkę bo mam super sos do niej z przyprawami... Dobra mam. No więc mam takie marzenie. A przepraszam bo ja się nie przedstawiłem no to nazywam się. A właściwie to jeszcze w pierwszej kolejności spieszę poinformować, że od dziecka trochę się gubię w tym co chce przekazać i trochę pierdziele i w ogóle tak czasem zamotam więc jak by co było nie zrozumiałe to ja bardzo przepraszam no ale to tak jakby obwiniać downa, że się dziwnie na ciebie patrzy nie. No takie uwarunkowanie genetyczne. On już nie zmieni tego spojrzenia taki ma system. Czasami jak wiadomo jeden chromosom mniej lub więcej może nieźle namieszać. I już taki człowiek nie będzie normalnie normalny. Co w cale nie oznacza, że się z nim nie dogadasz. Dogadasz się i to może być nawet całkiem śmieszne. Oni zdecydowanie mają swój świat. To znaczy zasadniczo no żyją w tym samym ale wiecie postrzegają go pewnie trochę inaczej. Tak jak zresztą daltoniści. Ale o nich nie pogadam bo jakoś nigdy się nie zagłębiałem w historię powstania daltonizmu więc się w ogóle nie chce wypowiadać na ten temat nie znając podstaw bo bez solidnych podstaw nie da się nic zbudować a już tym bardziej sensownej wypowiedzi. Byli byśmy słabi jak ten gołębnik starego Masona. Chciał na górze prawda na balach postawić no bo zgapił od sąsiada nie. Ale co sąsiad w porządne bale zainwestował bo się zna na rzeczy i w gówno się nie pcha jak chce mieć porządnie zrobione to stary Mason wziął jakieś stare kłody byle jakie i myślał, że mu się to utrzyma na tym a tu lipa. Gołębie zaczęły się tam podrywać, dzikować i nie umiały z dupą usiedzieć i proszę wszystko trafił szlak bale pizgły w cholerę gołebnik runął, wszystko się połamało gołebie niektóre umarły jak ludzie w takiej innej tragedii reszta co została to uciekła no bo już nie miały gołębnika gdzie wrócić i został z niczym. I był płacz i zgrzytanie zębów, ale co mu to dało nic mu nie dało już za późno było na płacz jak tyle stracił roboty i gołębi to już mu na pewno nikt nie zwróci. Zresztą in już się chyba przestał w te gołębie bawić. Tak jak z moim młodym każdą zabawką się w trymiga przestaje bawić. Wszystko się urwisowi nudzi prawie zaraz po kupieniu no toć to ręce opadają jak się na to patrzy. Żetonów człowiek na wydaje, zabawków nakupi dla pociechy. No bo co no swojemu nie odmówisz. A on chwilę i już kręci nosem. To samo z jedzeniem na wszystko kręci. Nic mu nie pasuje. Kiedyś wszystko umiał zjeść teraz to po prostu szkoda gadać. Fasola nie, groch nie, szpinak nie, kotlet nie, no wszystko normalnie nie. Czasami to już człowiek ma ochotę normalnie po ludzku zdzielić. No nie che jeść, nie chce słuchać. No jedna wielka udręka, ale kochany jest. Czasem pilota poda czy coś przyniesie. Ale czasem. Ojj biada jak bym chciał za często to pyskiem podziękuje za całą troskę co mu człowiek okazuje. I się nie uczy no ja już nie chce przeciągać bo właściwie tylko w jednym zdaniu chciałem. No ale się gzub nie uczy. Nie chce i koniec. On może doły kopać bo mu się teraz kopanie podoba. No ja jestem ciekaw jak mu się będzie kiedyś podobać jak mu się łopata znudzi po jednym dniu tak jak ten szpadelek co mu ostatnio kupiłem bo tydzień jęczał. A ja bym chciał tylko jednej rzeczy jednej jedynej. Aha no ale się nie przedstawiłem. I tak sie rozgadałem a chciałem tylko to powiedzieć. Nazywam się Jan Kochanowski marzę i dyliżansie.