wtorek, 24 marca 2015

#2 Fikcja

"Fikcyjność przesłania prawdziwość..."



Nigdy dotąd nie było tu tak pięknie, udałem się więc na romantyczny spacer w samotności. Poziom nasłonecznienia był niezwykle wysoki nie wzbudzało to jednak mojego niepokoju prawdopodobnie z powodu wszechobecnej radości wszelkich istniej. Nagle jednak usłyszałem głos:
- Edi! Edi!
O! ktoś mnie woła pomyślałem sobie więc odwróciłem głowę aby sprawdzić kto to wtedy jeszcze nie wyczułem przerażenia w głosie tej istoty. 
- Edi, Edi! Poczekaj!
To był Bomi. W tej chwili spostrzegłem już jego przerażenie, ale co tam było tak pięknie, że z uśmiechem zapytałem:
- Hej B! Co?
A on powiedział
- Nic
Na co ja odparłem 
- No to co jesteś taki przerażony?
A on wtedy
- Nie no żartuje tak naprawdę to coś ważnego.
Wtedy ja się roześmiałem 
- hahahah ah cały B
A on
- Nie pora na śmiechy 
A ja
- No ale przecież to...
Chciałem powiedzieć, że przecież to on zaczął no ale on mi przerwał więc nie dokończyłem. No więc tu w moją wypowiedź wciął się Bomi:
- Nieważne! Musisz uratować fortecę!
To mnie wtedy trochę ścisnęło w brzuchu i mówię:
- No ale o co chodzi, co jest grane?
A on zaczął biec w kierunku z którego do mnie przybiegł krzycząc:
- Niedługo się wszystkiego dowiesz bądź gotów! Światło nie jest prawdziwe!
Wprawiło mnie to w osłupienie pomyślałem no ale jak to. Spojrzałem na słońce, które nigdy nie było tak piękne. Nie widziałem w nim nic podejrzanego. Poszedłem więc dalej już bez uśmiechu i bez spokoju, zastanawiałem się kiedy dowiem się czegoś więcej, kiedy przyjdzie pora na ratowanie fortecy. Mijałem wiele uśmiechniętych ludzi, uśmiechałem się do nich jedynie pozornie wiedząc, że nie wiedzą co ich czeka, i ja też nie wiem. Ojej robi się późno...