czwartek, 13 sierpnia 2015

#68 Misja

"Celowanie w niemożność ochroną przed śmiercią..."



Co ten Edi znów na wymyślał. O co chodzi z tym Jagodowym Edim. Pamiętam jak był tu z jakąś dziewczyną miał mi wszystko wytłumaczyć później i co? Jak go nie było tak nie ma. Ewidentnie wydarzyło się coś ciekawego ale powiedzieć Bomiemu to już nie łaska. Za trudna robota dla mości pana Ediego Restinpisa, a nie przepraszam może lepiej Jagodowego Ediego. No niech ja go tylko spotkam to zaraz będzie musiał mi wszystko wyśpiewać. Rozumiem, że ja nie mówię my może wszystkiego no ale to jakby inna sytuacja. To co ja robię jest tak złe, że lepiej żeby się po prostu nie martwił a go o robienie złych rzeczy w ogóle nie podejrzewam. W sumie po co ja mam go spotykać lepiej po prostu zwyczajnie do niego pójdę i z nim porozmawiam w końcu jesteśmy najlepszymi kumplami. Pora trochę popracować nad naszym wspólnym kontaktem bo ostatnio to tu bywa krucho a ja zaczynam czuć się samotny. Mama się ucieszy, że idę do Ediego bo moje częste wyjścia w tajemnicy już ją zaczynają denerwować. Boję się, że zacznie w końcu coś podejrzewać, a tego bardzo bym nie chciał. Dobra nie ma co gadać, trzeba robić. 
- Mamo
- Tak Bomi, chcesz coś zjeść tak?
- Nie mamo.
- Na pewno bo mogę zrobić ci coś pysznego dawno nie chciałeś nic słodkiego. 
- Nie mamo naprawdę dziękuję. Chciałem powiedzieć, że idę do Ediego. 
- Na pewno do Ediego?
- Tak mamo na pewno. Dosyć dawno się nie widzieliśmy i chcę z nim porozmawiać. 
- No to świetnie. Tylko nie wracaj za późno. 
- Dobrze mamo. Jak przyjdę to może wtedy wrócimy do tematu słodkiego. 
- A no to dobrze Bomi. Upiekę jakiś pyszny placuszek dla mojego małego bysia. 
- Dobrze mamo. Nie będę pewnie jakoś bardzo długo. 
- Dobrze dobrze, przecież możesz się spotkać z kolegą nie ma problemu. 
- To super. Wychodzę. Pa.
- Pa Pa Bomi. Tylko uważaj na drodze. 
- Tak mamo będe uważał. 
No i przy okazji kontakty z mamą trochę poprawione, już dawno nie powiedziała do mnie bysiu. Nie mam pojęcia co to znaczy ale to chyba coś miłego choć kojarzy mi się trochę z małym grubym dzieckiem. Takim co wygląda jak ta zawinięta sznurkami szynka tylko tak mocno zaciśnięte, że aż się sznurki schowały pod fałdą. Ciekawe czy byłem takim własnie małym szpekiem, może to stąd ten mamusiowy pseudonimek czy co to tam właściwie jest. W sumie mam nadzieję, że nie bo jakoś nie lubię tego wyglądy u niemowlaków choć wiem, że jestem w tym ewenementem bo innym to niemowlęce zatłuszczenie nie przeszkadza. Znam kilku ludzi, którzy wręcz specjalnie dają dziecku dużo jeść, żeby ten efekt uzyskać. Często wtedy to dziecko już potem też jest takie no bo jak sie okazuje tak przyzwyczajają pociechę do spożycia, że potem nadal chce spożywać i z niemowlęcego tłuszczyku robi się taki już bardziej zwykły tłuszcz. No ale cóż mnie to jakby nie dotyczy póki nie daję się mamie faszerować słodkim. No ale dziś zjem, niech się kobieta trochę ucieszy. W sumie to nawet jak trochę przybiorę to nie szkodzi. Kręgosłup mi jeszcze wytrzyma. Kurde daleko do tego Ediego. Aż za dużo czasu na pierdzielenie w myślach. Dobrze, że nie mówię na głos jak niektórzy idioci, bo wszyscy by wiedzieli o czym właśnie myślę. Tak to jeszcze jakoś ujdzie przeżyć tą drogę. I tak już na szczęście zbliżam się do końca podróży. Widzę już dom Ediego. To tylko kwestia sekund i będę na miejscu. Muszę tylko na szybko przemyśleć co powiem najpierw i...
(Puk Puk)
- O Bomi, dzień dobry.
- Dzień dobry czy jest Edi?
- Tak oczywiście, wejdź. Dawno się nie widzieliście prawda?
- Minęło trochę czasu ale nie dawno Edi wpadł do mnie na chwilę.
- Edi masz gościa! Zdejmij buty Bomi jeśli możesz bo mam świeżo umyte tutaj teraz. 
- Dobrze dobrze pani Restinpis właśnie chciałem ściągać. 
- Jesteś naprawdę dobrym chłopcem. 
Oj gdyby wiedziała co mam za uszami to nie wiem czy by mnie ty w ogóle wpuściła. 
- Staram się pani Restinpis. 
- Edi jest u siebie na górze idź do niego.
- Chcesz może laczki?
- Niee dziękuję ja lubię tak na skarpecie.
- No dobrze jak wolisz. Może coś do picia?
- Jeśli jest sok to mogę prosić. 
- Oczywiście poczekaj chwileczkę przyniosę ci.
Mam nadzieję, że nic słodkiego nie będzie proponować. 
- Proszę Edi soczek pomarańczowy prosto z fortecznego sadu u Babuni. Niestety nie mam nic słodkiego nie spodziewałam się dziś gościa. 
- Nic nie szkodzi proszę pani. Pójdę już do Ediego. 
- Tak tak, nie zatrzymuję cie oczywiście. 
- Jeszcze raz dziękuję za soczek. 
- Oczywiście nie ma za co. 
Rety nie do końca lubię te sztuczne rozmowy z rodzicami kolegi. No ale co zrobisz trzeba być tak miły jak to możliwe bo po co niepotrzebnie wyrabiać o sobie złą opinię. Strome mają te schody. 
- Siema Edi!
- O siema Bomi. Co cię sprowadza w me skromne progi?
- Chciałem z tobą pogadać Jagodowy Edi.
- A, o to już wiesz o moim pseudonimie. 
- No jakoś do mnie dotarło przypadkiem. Pomogłeś w czymś tam koleżance mojej kuzynki więc się dowiedziałem. 
- A no popatrz nie wiedziałem, że to ktoś znajomy był. 
- Co ci się za chciało zabawy w superbohatera?
- Bomi to jest silniejsze ode mnie. Próbowałem sobie wmawiać, że tak naprawdę to tego nie chcę. Ale odkąd powiedziałeś mi o potrzebie ratowania fortecy przed krainą ciemności coś we mnie zawrzało i przypadkiem potrzeba bycia bohaterem jakoś zakorzeniła się we mnie i czekałem i nadal czekam w niecierpliwości aż w końcu się odezwiesz, dasz znak do działania a tu nadal nic. Nie mogłem już usiedzieć na miejscu i czekać, musiałem zacząć działaś na własną rękę dlatego stworzyłem Jagodowego Ediego i zacząłem być bohaterem. 
- No jakoś staram się to wszystko zrozumieć.
- Bomi ty mi powiedz co z naszą misją. Ja już naprawdę nie mogę dłużej czekać nie chciałem ci przeszkadzać w badaniach, o których mi mówiłeś, ufam ci więc dałem ci czas i o nic nie dopytywałem ale teraz ja już naprawdę chcę się czegoś o tym dowiedzieć. Są jakieś postępy w padaniach, może rozpocząłeś już planowanie? Powiedz mi cokolwiek Bomi. 
- Och Edi. Ja naprawdę chciał bym ci wszystko powiedzieć, ale niestety nie mogę zdradzić ci wszystkiego bo to nie jest takie do końca proste. Skoro mi ufasz, to obdarz mnie tym zaufaniem dalej. Obiecuję, że jak do czegoś dojdę to cię o tym poinformuje i razem wykonamy tą misję. Ale proszę cię kolego, musisz uzbroić się w cierpliwość. To nie jest takie proste. 
- Czy to wszystko musi być takie trudne?
- Są sprawy, które po prostu nie mogą być proste Edi. Ale cierpliwość popłaca w każdej sytuacji więc warto abyś ją sobie wyćwiczył. 
- No skoro tak mówisz to dobrze, ja mogę jeszcze trochę poczekać skoro i tak czekam już tak długo. Po prostu do czegoś ci się przyznam Bomi. Z czasem zacząłem już wątpić czy ta misja aby na pewno jest prawdziwa. Chyba rozumiesz moje obawy.
- Rozumiem Edi. Ale naprawdę nie martw się. Mam wszystko pod kontrolą na razie nie dzieje się nic złego ani po naszej stronie ani po stronie Krainy Ciemności. Nie wykonali żadnych dodatkowych ruchów, więc wygląda na to, że sami nie maja do końca planu jak chcą to wszytko załatwić. Myślę więc, że mamy czas.
- No dobrze Bomi.
- Ale wiesz co bo właściwie przyszedłem pogadać o czymś innym Edi. Chyba o czymś przyjemniejszym.
- No jestem ciekawy. 
- Pamiętasz jak byłeś u mnie nie dawno z tą dziewczyną i braliście uzbrojenie ode mnie?
- No pamiętam pamiętam. 
- No i co mi wtedy obiecałeś?
- O chyba musisz mi przypomnieć niestety byłem taki zabiegany. 
- Obiecałeś mi, że potem mi wszystko opowiesz. Tym czasem ty tylko zostawiłeś sprzęt u mnie w garażu i nawet ze mną nie porozmawiałeś. 
- Ojej rzeczywiście to prawda. Bardzo cię przepraszam jakoś nie miałem do tego głowy. 
- No to dalej ja oczekuję tej opowieści. Kim była ta dziewczyna, co to była za ważna misja, czy to może jakieś niewinne zabawowe igraszki z bronią. He he.
- Nie no co ty jaka zabawa to była prawdziwa misja i to bardzo ważna. Chodziło o życie właśnie tej dziewczyny.
- No tej dziewczyny czyli?
- Ma na imię Jagoda. Poznałem ją bo roznosiła gazety. Chciała mi wcisnąć coś czego wgl nie zamawiałem. Okazało się, że jej szefowa była okrutnym zwyrodnialcem i zabijała swoje pracownice jeśli nie udało im się wcisnąć wszystkich gazet jakie im dała. Nie mogłem tego tak zostawić musiałem jej pomóc więc rozprawiłem się z ta mendą i uratowałem jej życie. 
- O rety to niesamowite. Gratuluję Edi. 
- Dzięki jakoś się to udało. 
- Ale to już teraz wiem skąd wziął się ten Jagodowy Edi. Chyba ktoś tu się zakochał co?
- Nie no co ty. Nie widziałem się z nią nawet od tego czasu. 
- No jak to nie, przecież widać jak o niej opowiadasz. Musiało ci wtedy bardzo zależeć. I co nie jesteście razem?
- No nie no oczywiście, że nie. Co ty myślisz, że to średniowiecze uratujesz piękną dziewczynę i od razu ślub na zamku. 
- Nie no ja tak nie myślę. Ale widzę i słyszę co ty o niej myślisz. Czemu się do niej nie odezwiesz. 
- No nie wiem jakoś się wstydzę Bomi, proszę nie ciągnijmy tego tematu. 
- No jak to Edi. Nie może tak być. Musisz ją gdzieś zaprosić przecież jesteś bohaterem i co chcesz tak zostawić swoje uratowane osoby. Może ona teraz nie może dojść do siebie i nadal żyje w strachu. Edi musisz się z nią spotkać. 
- Hmmm no może masz rację. Przecież to tylko spotkanie nic strasznego prawda. 
- A jednak dałeś się przekonać. Chyba, że chcesz mnie oszukać żebym skończył ten temat co?
- Nie no co ty Bomi po co miał być cię oszukiwać. 
- No to obiecaj, że się z nią spotkasz. 
- No ale przecież nie wiem czy ona będzie chciała się spotkać. 
- No to obiecaj, że jej zaproponujesz spotkanie. 
- No to mogę ci obiecać. 
- No dobra to zakład. O co?
- Co o co?
- No o co się zakładamy?
- O przekonanie. 
- O nie nie gagatku tak będzie za łatwo. Zakładamy się o obiad u Fernando co?
- No dobra stoi. 
- Czyli ty zaproponujesz spotkanie albo stawiasz obiad. 
- Dokładnie tak. 
- No ta już chyba wszystko wiem, mogę iść do domu.
- Nie musisz. Ale skoro chcesz.
- Musze muszę, miałem jeszcze dziś porozmawiać z mamą i nie wrócić późno. 
- No dobra. To w takim razie dzięki za odwiedzenie mnie. 
- Nie ma za co Edi to była dla mnie przyjemność. 
- Zdecydowanie musimy się częściej spotykać tak jak dawniej.
- Zdecydowanie. Tym czasem ja lecę. Na razie Edi. 
- Narka Bomi. 
- Edi się zakochał hehe!
- Wcale nie!
- Tak tak no jasne wmawiaj sobie. 
- Wcale sobie nic nie wmawiam!
- No no. 
- Do widzenia pani Restinpis!
- Do widzenia Bomi!