"Oh nie powinienem. Dawaj..."
Od
kiedy wiosną nie pojawia się już na ulicach fortecy skwar jak za dawnych lat
gdy słońce dawało nam nieźle popalić to jest fajnie w sumie. Znaczy no bo
ratując słońce kiedyś dawno temu to my wiedzieliśmy, że słońce nie świeci
wiecznie i czasem się wypala. To znaczy ja nie ratowałem gdzież bym tam wtedy
żył ale to wiadomo. Nikt nie dał gwarancji na słońce. I to prowadzi do ciekawej
refleksji. Czy nie jest tak, że najbardziej kochamy to na co nie mamy
gwarancji. Przecież nie płaczemy długo po stłuczonej szklanej szkatułce, którą
kupiliśmy przed wczoraj w sklepie biorąc ją z półki na której stało jeszcze
całe mnóstwo takich samych identycznych szkatułek. Może nam ją wymienią może
nie ale na pewno będziemy mogli ją sobie odkupić. Nie płaczemy za takimi
pierdołami jeśli nie jesteśmy dziećmi i nie boimy się reakcji mamy jak zobaczy
że to zbiliśmy a i nawet w tym przypadku to złość mamy jest źródłem naszych łez
a nie ta taka sama jak tysiąc innych szkatułka za 10 żetonów wydanych w
narożnym sklepiku. Płacz ludzki nie jest błahostką. Płaczemy z powodu czegoś
czego już nie cofniemy, płaczemy gdy coś w naszym życiu zmienia się
nieodwracalnie i jest to zmiana, której nie chcieliśmy nigdy doznać. Winien
jestem podania przykładu. Znaleźliśmy się bowiem w punkcie przemyśleń. Płaczemy
z powodu śmierci bliskiej nam osoby bo dobrze wiemy, że nic nam jej nie
zastąpi. Płaczemy gdy stracimy rzecz jedyną w swoim rodzaju, która była dla nas
cenna. Każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju. Nie istnieje gwarancja na
człowieka bowiem nie istnieją wadliwe egzemplarze jedynie od preferencji zależy
to czy człowiek jest dla nas coś warty czy nie gdyż nie istnieją jednostki
bezwartościowe dla każdego. Pamiętajmy o tym i żyjmy każdą chwilą z osobami,
które kochamy gdyż jeśli ulegnie awarii zbyt wcześnie to nikt nam go nie
wymieni... R.I.P