czwartek, 28 grudnia 2017

#82 Wieś

"Czas powoli udeptać szelestu dusz pejzaże..."




-Mamo, mamo!
-Tak córeczko?
-Nigdy nie byłam na wsi!
-I nie będziesz!
-Ale mamo!
-Nie ma żadnego ale to jest decyzja, której nie zmienię!
-Mamo ale wszyscy byli na wsi!
-To trzeba było z kimś jechać!
-Ale nie było miejsca, każdy z kimś jechał!
-To nie moja sprawa, powiedziałam i kropa. Żadnej wsi!
-Mamo ale mi jest wstyd przed wszystkimi, że nie byłam!
-Ale to nie moja wina!
-No twoja bo mnie nie chcesz zabrać!
-Nie chce i tyle nie ma co na ten temat dyskutować. 
-Mamo jesteś okropna!
-Nazywaj mnie sobie jak chcesz ja mam swoje zdanie i stąd nie wyjadę!
-Czemu sprawiasz, że jestem odludkiem!?
-Masz jakichś tam znajomych więc co ty opowiadasz głupoty. 
-Ale oni byli na wsi i się nie będą trzymać z kimś kto na wsi nie był jeszcze. Czy ty tego nie rozumiesz?
-Myślę, że nie ma tu nic do rozumienia. Jak ktoś będzie jechał to sobie z kimś pojedziesz. 
-Ehh.. Wszyscy już kurwa byli! Zawiozła byś mnie i nie musiała bym tutaj siedzieć wiecznie sama.
Mogła bym zobaczyć wieś i wtedy bym mogła dołączyć do wszystkich innych, którzy tego doświadczyli i dalej się z nimi zadawać. 
-Na pewno jest ktoś kto nie był!
-Mamo powtarzam Ci, że tak nie jest. Czy ty tego nie rozumiesz!? Nikt nie chce się ze mną zadawać bo nie byłam na wsi. To nie są żarty, czy chciała byś być zawsze sama?
-Nie jestem i nawet się nie chce zastanawiać jak to jest. A twoje histerie mnie nie obchodzą. Każdy musi sobie jakoś radzić. 
-Jak ty w ogóle możesz tak mówić do mnie. Ja jestem twoją córką! Twoja córka stała się odtrąconym przez wszystkich odludkiem bo nigdy nie była na wsi! Czy to jest tak trudne do zrozumienia?
-To nie jest trudne do zrozumienia, po prostu nawet nie chce mi się tego przyjmować do wiadomości. Nie wpłyniesz na moją decyzję. 
-Mamo jestem na samym dnie społecznej piramidy. Nie ma ani jednej osoby, która chce ze mną spędzić czas, czy naprawdę Ciebie to nie interesuje?
-No nie za bardzo jak mam być szczera. Jestem pewna, że przesadzasz. 
-Nie mam na Ciebie siły matko. 
-Wydaje mi się, że nie potrzebnie kłapiesz tym dziobem próbując coś na mnie wymusić.
-Czuje się strasznie. 
-Ja nie wypowiadam na głos jak się czuje i jakoś wszyscy żyją dalej. 
-Nie mogę uwierzyć, że skazujesz mnie - twoją własną córkę na wieczne odrzucenie przez społeczeństwo, z którym kontaktu potrzebuję bo samemu to męka nie życie przez tak błachy powód jak zabranie mnie na wieś. 
-Nie chce mi się i tyle. Idź do siebie i daj mi spokój!
-Nigdy się nie spodziewałam, że doczekam takiej chwili. Pójdę do siebie i co? I już równie dobrze mogę z tamtąd nigdy nie wyjść bo i tak nie mam do kogo wyjść. Przecież to straszne. 
-Ja mam już po dziurki od nosa tego twojego gadania. Marsz do pokoju bo mi się tego nie chce słuchać!
-Pójdę. Smutna jak nigdy wcześniej ale pójdę. Co mam zrobić ze sobą?
-Połóż się czy coś, skąd mam wiedzieć co chcesz robić. 
-Dzięki Ci matko. Za zostawienie mnie i skazanie mnie na wieczne odrzucenie i samotność!
-Już idź stąd!